niedziela, 20 czerwca 2010

VI BIEG ŚWIĘTOJAŃSKI


Przebiegłem dystans 10 km!!! jeaaa . Mając najglośniejszych Kibiców i Fanów, za co bardzo dziękuję, nie mogło być inaczej:) Bieg zajął mi równe 53 minuty. Zdobyłem 554-te miejsce na 822 biegaczy. Kolejnym celem jest osiągnięcie o 5 minut lepszego wyniku. Czy się uda? Napewno:) !
Posted by Picasa


VI Nocny Bieg Świętojański from A-TV on Vimeo.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

VI Bieg Świętojański


Stało się. Nie mogło być inaczej. Dziś rozpocząłem trening do Biegu Świętojańskiego. Późno bo późno, ale aleeee zawsze to jakiś pretekst do zwalczenia nałogu oraz zdobycia splendoru i chwały:) Wpłaciłem zawrotne wpisowe, więc już wycofać się nie mogę. 19 czerwca o godz. 21.00 pobiegnę zmierzyć się sam ze sobą...  

niedziela, 2 maja 2010

SPRAWA HONORU

"(...) Po wojnie polska lojalność nie doczekała się wzajemności ani ze strony brytyjskich władz (z chlubnym wyjątkiem RAF-u), a ni ze strony licznych Brytyjczyków. Polacy w Wielkiej Brytanii przeżywali to jeszcze boleśniej z powodu wieści napływających z ojczyzny. Stalin, ani myśląc dotrzymać obietnicy jak najszybszego przeprowadzenia wyborów, prędko przeniósł swój marionetkowy rząd z Lublina do Warszawy i przystroił go we wszystkie atrybuty prosowieckiej władzy. Dwudziestego trzeciego kwietnia 1945 roku sekretarz stanu Stettinius przekazał nowemu amerykańskiemu prezydentowi, Harry'emu Trumanowi, że rząd w Warszawie "nie reprezentuje polskiego narodu i że (...) zamiarem rządu sowieckiego jest narzucić i wymóc na rządach Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii uznanie tego marionetkowego rządu w Polsce za legalny".
Sowiecka zagrywka się powiodła. Piątego lipca Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, w złudnej pogoni za "sojuszniczą jednością", cofnęły uznanie dla polskiego rządu na uchodźstwie i uznały komunistyczny Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w Warszawie. Podczas gdy żołnierze z takich ktajów jak Norwegia, Francja czy Holandia mogli w triumfie powrócić do siebie, ponad dwieście tysięcy Polaków i Polek z Polskich Sił Zbrojnych zamieniło się, by użyć słów brytyjskiego sędziego, w "największą nielegalną prywatną armię, jaką znał ten kraj"."
Fragment z książki "SPRAWA HONORU" - Lynne Olson i Stanley Cloud. Polecam.

środa, 14 kwietnia 2010

Polska w żałobie

Wiadomo już, że Para Prezydencka będzie pochowana na Wawelu. Trwają przygotowania do uroczystości tak w Warszawie na sobotę, jak i w Krakowie na niedzielę. Cały świat jest wstrząśnięty. Napływają kondolencje dla Narodu Polskiego. Głowy i delegacje z całego świata deklarują przyjazd na uroczystości pogrzebowe. Niestety w Polsce wybuchł spór mniejszy czy większy o miejsce pochówku Pary Prezydenckiej. Chciałbym jednoznacznie wypowiedzieć się na ten temat i prosić o zażegnanie ostrych wypowiedzi jak i zbytecznych komentarzy, które zakłócają czas żałoby i tym samym nikomu nie przynoszą nic dobrego. Nie rozpisując się długo cytuje wypowiedź Jarosława Gowina z rozmowy w Polskim Radiu z którą się w pełni utożsamiam:

"Pan prezydent Kaczyński był głową państwa, zginął na służbie, można powiedzieć, że na posterunku, wobec tego decyzja o pochowaniu go na Wawelu jest w pełni zrozumiała, tym bardziej że widzę w tym taki symboliczny hołd złożony wszystkim ofiarom tej tragicznej katastrofy, może nawet szerzej: złożony także tym, których zamordowano 70 lat temu. "

Dodam jeszcze, że trzeba mieć na uwadze, że L. Kaczyński był zawsze oddany sprawie polskiej - kultywował tradycje polskie i historię - o której wiedza jest przepustką do budowania Polski na porządnych fundamentach. Między innymi dzięki Niemu przywrócona została cześć osób, które walcząc o wolną Polskę zostały zapomniane przez współczesnych. Działał na arenie międzynarodowej pomagając innym państwom. W Gruzji został ogłoszony Bohaterem Narodowym, wiele pomógł na Ukrainie, był zaangażowany w bezpieczeństwo energetyczne państw nadbałtyckich...

Nie powinno nas w tym czasie nic dzielić. Jesteśmy Jednym Narodem. Z Jedną Historią. O wielu orientacjach politycznych, ale z Jednym Honorem ...
przynajmniej bym chciał by tak było:)

niedziela, 11 kwietnia 2010

Polska w żałobie

W obliczu niewyobrażalnej tragedii, która dotknęła cały Naród Polski nasuwają się słowa Papieża Jana Pawła II:

"(...)Wszystko, co mógłbym powiedzieć, będzie blade w stosunku do tego, co czuje w tej chwili moje serce, a także do tego, co czują wasze serca. Więc oszczędźmy słów. Niech pozostanie tylko wielkie milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą(...)"


sobota, 27 marca 2010

Witam,
Nie wiem czy to miało związek z akcją (pewnie nie:)), ale przez 5 h dziś cała dzielnica Orłowo była pozbawiona prądu sic! Tak więc Orłowo (całe!!!) na kolejne 5 lat ma Godzinę dla Ziemi z głowy:)
Nie mam nic przeciwko by dbać o ekologie, ale rozsądek przede wszystkim! To już jakaś globalna paranoja. Nie ma żadnych przekonujących badań, że to działalność człowieka wpływa na globalne ocieplenie. Dinozaury też zginęły bo nie dbały o ekologie?

Gdynia w akcji "Godzina dla Ziemi"



2010-03-26

W sobotę 27 marca 2010 Gdynia włączy się w największą na świecie kampanię na rzecz ograniczenia globalnych zmian klimatycznych - Earth Hour. Tego dnia o godz. 20.30 w budynku Urzędu Miasta Gdyni przy al. Marsz. Piłsudskiego 52/54 zostanie wyłączone oświetlenie w czasie "Godziny dla Ziemi". Zachęcamy również wszystkich mieszkańców naszego miasta do zgaszenia światła, by w ten symboliczny sposób pokazać, że potrafimy jednoczyć się w walce ze zmianami klimatycznymi.

Przypomnijmy, że Godzina dla Ziemi to największa na świecie akcja na rzecz ograniczenia zmian klimatu. Zapoczątkowano ją w 2007 roku w Sydney. Od 2008 Godzina dla Ziemi organizowana jest na całym świecie.

Już ponad 100 krajów i prawie 6000 miast odpowiedziało pozytywnie na wezwanie do aktywnego wsparcia tej ogólnoświatowej kampanii. Najbardziej spektakularne obiekty, takie jak Wieża Eiffla w Paryżu, Empire State Building w Nowym Jorku, słynny Peace Memorial w Hiroszimie, gmach Opery w Sydney, Wielkie Piramidy w Gizie, pomnik Chrystusa Zbawiciela w Rio de Janeiro i in. będą stały w ciemności jako symbole rosnącej świadomości jednego z największych wyzwań naszych czasów.

poniedziałek, 15 marca 2010

Wiosna życia

Weekend upłyną pod znakiem podróży. Zakończył się kolejny ogólnopolski zlot podróżników w Gdyni. Rekordy frekfencji, niesamowite relacje... nowe inspiracje. Przypominam sobie jak kiedyś z Grześkiem chodziliśmy do teatru miejskiego na podróżników. Potem ich przenieśli do Gemini do największej sali kinowej. Ale chętnych na wysłuchanie, ludzi z podróżniczą pasją życia, przybywało z roku na rok. W następnych latach udostępniono już dwie sale kinowe... ale wciąż to było za mało. W końcu otworzyli hale widowiskowo-sportową na 5 tys. ludzi, ale i w tym roku okazało się, że trzeba walczyć o wolne miejsca. Ku mojemu zdziwieniu w sobotę, idąc wraz z kumplem Łukaszem na prelekcję, ktoś z tłumu wyskoczył i rozpoznał w Łukaszu jakiegoś kolesia, który fiatem 126p przemierzał Afrykę. No no, myślę sobie, jak to człowiek mało wie o swoich znajomych:)
Już niedługo przyjeżdżają moi najlepsi Przyjaciele. Ja jestem szczęśliwy jak nigdy dotąd. Znów wszystko zaczyna się układać. Wróciły marzenia. Wytyczam nowe cele. Zaczytuję się w książce Marcina Gienieczko. Jestem w Kanadzie potem na Alasce. Znów inspiracje - podróże, podróże!!! Teraz wraz z książką, ale już wkrótce za rok za dwa znów gdzieś pojadę!

"Dzień prosi o słońce
Biedny podróżnik o tanią podróż
A ja czekam na wiatr
W szaloną podróż zabierze mnie
Do miejsc, o których śnię
Życie i tak pobiegnie swoją drogą"
z tomika "Zatańczyć z wiatrem"

Idzie wiosna. Wiosna życia!

wtorek, 9 marca 2010

Na planie filmowym Czarny Czwartek

Poniżej przedstawiam relację z planu filmowego Czarny Czwartek. Zdjęcia wykonane w niedzielę - 7.03.2010 przed Urzędem Miasta Gdynia.

niedziela, 21 lutego 2010

II Tydzień Postu

Z pewnym opóźnieniem ale, aleee :)
na II Tydzień Postu zamieszczam wiersz Karola Wojtyły, który w tym czasie pracował w kamieniołomie.
PS. Nastąpiła edycja postu więc komentarze są zachowane z poprzedniego tygodnia.

Kamieniołom
I. Tworzywo
1.
Słuchaj, kiedy stuk młotów miarowy i tak bardzo swój
przenoszę wewnątrz ludzi, by badać siłę uderzeń –
słuchaj, prąd elektryczny kamienistą rozcina rzekę –
a we mnie narasta myśl, narasta dzień po dniu,
że cała wielkość tej pracy znajduje się wewnątrz człowieka.

Twarda, pęknięta dłoń inaczej młotem wzbiera,
inaczej się rozwiązuje w kamieniu ludzka myśl –
kiedy energie ludzkie oddzielisz od sił kamienia
i przetniesz w właściwym miejscu – tętnicę pełną krwi.

O, popatrz, jak można miłować w takim gruntownym gniewie,
który wpada w oddechy ludzi jak rzeka od wiatru pochyła,
i nie dochodzi do głosu, tylko struny wysokie zerwie –
przechodnie pierzchają do bram –
ktoś głosem ściszonym powiedział: to jednak jest wielka siła.

Nie lękaj się. Sprawy ludzkie szerokie mają brzegi.
Nie wolno ich w ciasnym łożysku więzić nazbyt długo.
Nie lękaj się. Sprawy ludzkie stoją od wieków
w Tym, na którego patrzysz poprzez młotów miarowy stukot.

2.
Związane są bloki kamienia przewodem niskiego prądu,
który wcina się w nie tak głęboko, jak niewidzialny bicz
– kamienie znają ten gwałt,
kiedy dojrzałą spoistość nieuchwytny rozpruwa podmuch,
który odrywa je z nagła od ich wieczystej prostoty
– kamienie znają ten gwałt.
Jednak nie prąd elektryczny rozwiązuje w całości ich moc,
ale ten, co ją nosi w swych dłoniach:
robotnik.

3.
Dłonie są krajobrazem serca. Dłonie pękają nieraz
jak wąwozy, którymi się toczy nieokreślony żywioł.
Te same dłonie, które człowiek wówczas dopiero otwiera,
gdy nasycone są trudem –
i widzi, że przez niego jednego inni ludzie spokojni już idą.

Dłonie są krajobrazem. Gdy pękną, to wtedy w ranach
wzbiera fizyczny ból, rwący swobodnie jak strumień.
Ale człowiek nie myśli o bólu.
Ból sam jeszcze nie jest wielkością,
a swej właściwej wielkości on po prostu nazwać nie umie.

4.
Przecież nie tylko ręce opadają ciężarem młota,
nie tylko wzbiera tors i mięśnie kształtują swój styl –
ale przez pracę jego myśli głębokie wiodą,
by się wiązać zmarszczkami na czole,
by się wiązać wysoko nad głową ostrym łukiem ramion i żył.

Gdy więc tak się na chwilę przemieni w przekrój gotyckiej budowli,
który przenika zrodzony z jego myśli i oczu pion –
to nie jest tylko profil!
to nie jest tylko postać między kamieniem a Bogiem
skazana na wielkość i błąd!

II. Natchnienie
1.
Praca zaczęła się wewnątrz, a na zewnątrz ma tyle przestrzeni,
że dłonie ogarnia natychmiast i dosięga do granic oddechu.
Oto spójrz: wola trafiła w kamienia głęboki dzwon.
Kiedy myśl uzyskuje swą pewność,
wówczas razem dosięgły szczytu serce i dłoń.

Za ten pion, za tę pewność umysłu, za pewność oka
płaci się ręką szczodrą.
Wydaje ci kamień swą moc, a przez pracę dojrzewa człowiek,
ona bowiem niesie natchnienie trudnego dobra.

I od niej się to zaczyna, co narasta w sercu i myślach,
co tyle ważnych wydarzeń i ludzi tylu osacza
– jakaż miłość dojrzewa w młotach!
Grupki dzieci poniosą ją w przyszłość,
śpiewając: "w sercach ojców bezgraniczna spełniała się praca".

2.
To natchnienie w dłoniach nie zostaje. Do kamienistych rdzeni
zstępuje przez serce człowieka, które tworzy osobny rdzeń.
I od niego rozrasta się w ziemi historia kamieni,
a w ludziach ta równowaga, którą miłość osiąga przez gniew.

One obie prowadzą człowieka, nie wyczerpią się w ludziach nigdy,
nie ustaną w napięciu ramion ani w serca ukrytym geście –
a biorą się z siebie wzajemnie, dopełniają się taką dźwignią,
która myśli i ruchy zespala w nierozerwalny pierścień.

Więc jeśli chcesz trafić z daleka i wejść, i w ludziach pozostać,
to musisz obie te siły skupić mową nad wyraz prostą
(mowa twoja nie może prysnąć w napięciach owej dźwigni,
którą tworzą miłość i gniew).
Wówczas nikt Cię nie wydrze z człowieka, nie oderwie od niego nigdy.

III. Uczestnictwo

Oto światło surowej deski niedawno wyjęte z pnia
upływa w twoją dłoń ogromem wszelkiej pracy.
A całe tej dłoni napięcie o taki opiera się Akt,
że wszystko przenika w człowieku i wszystko gładzi.

Człowiek ma oczy zmęczone i ostre brwi.
Kamienie mają krawędzie ostre jak noże,
Prąd elektryczny tnie ściany jak niewidzialny bicz,
Słońce, lipcowe słońce. W kamieniach biały pożar.

Czyż ręce moje należą do światła, co blaskiem przecina
tory kolejki, kilofy i w górze nad nami płot?
Moje ręce należą do serca, a serce nie przeklina –
(oddalaj serce od ust, gdy usta prostacko klną!).

Znam was, wspaniali ludzie, ludzie bez manier i form.
Umiem patrzeć w serce człowieka bez obsłon i bez pozorów.
Czyjeś ręce należą do pracy, czyjeś ręce należą do krzyża.
W górze nad wami płot – tam kilofy rozrzucone na torach.

Są puste miejsca w kamieniach – nie trafiaj na takie miejsca!
Filary podcięte prądem zsypują się w dół jak do naczyń.
Młodzi szukają drogi. Wprost w moje serce
uderza droga wszystkich. Czyż kamień przebacza?

Słuchaj, gdyby świat stanął w tej równowadze rąk,
którą przez każdy wybuch kamienia i człowieka
rozpościerasz niezmiernie nad płotem, o kilka kroków stąd
– tamtędy czasem dziecko nieostrożnie przebiega.

Lecz równowaga ta, którą samotnie trzymasz,
wydaje się równocześnie za blisko i za daleko.
Trzeba się nagiąć zarazem i zarazem trzeba się wspiąć.
(Dziecko jest nieostrożne i łatwo tamtędy przebiega.)

I znów zostaje milczenie między sercem, kamieniem i drzewem.
Każdy w nie może wejść. Jeśli wszedł, pozostanie sobą.
Jeśli nie wszedł, to mimo pozorów, we wszystkich sprawach ziemi
nie uczestniczy dotąd.

(Pamięci towarzysza pracy)

1.
Nie był sam. Mięśnie jego wrastały w ogromny tłum,
dopóki dźwigały młot i pulsowały energią –
Lecz trwało to wszystko tak długo, dokąd czuł pod stopami grunt,
dokąd kamień nie zmiażdżył mu skroni
i nie przeciął komór serca.

2.
Wzięli ciało, szli milczącym szeregiem.

3.
Trud jeszcze zstępował od niego i jakaś krzywda.
Mieli bluzy szare, buty wyżej kostek w błocie.
Ujawniali właśnie to wszystko,
co wśród ludzi powinno się skończyć.

4.
Czas jego stanął gwałtownie. W zegarach niskiego prądu
zerwały się nagle wskazówki i spadły z powrotem do zera.
Przeniknął go biały kamień, w istotę jego się wżarł
i przejął ją wreszcie na tyle, że stała się sama kamieniem.

5.
Któż z niej odwali kamień? Kto myśli na nowo rozpostrze
W skroniach głęboko pękniętych – tak pęka na ścianie tynk.
Złożyli go milcząc plecami na płachcie żwiru.
Przyszła znękana żona i wrócił ze szkoły syn.

6.
Czy dotąd? Czy jego gniew ma się tylko na innych przelać?
Czy nie dojrzewał w nim samym własną miłością i prawdą?
Czyż mają go jak tworzywo zużyć pokolenia
i wyzuć z treści najgłębszej, jedynej i własnej?

7.
I znowu ruszyły kamienie. Wagonik ginie w kwiatach.
I znowu prąd elektryczny ściany głęboko tnie.
Lecz człowiek zabrał z sobą wewnętrzną strukturę świata,
w której miłość tym wyżej wybuchnie, im większy nasyca ją gniew.

niedziela, 14 lutego 2010


Zośka obroniła licencjat z fotografii!  
Tematem pracy był czas, który działa na każdą materię destrukcyjnie. Czas płynie w jednym kierunku, wciąż na nowo, teraźniejszość przeradza się w przeszłość zacierając granicę pomiędzy nimi.
W pracy Zosi zostały przedstawione fotografie rodzinne oraz dwa przedmioty zatopione w szkle - w pewien sposób też sfotografowane lecz odmienną techniką. Na wszystkich zdjęciach oraz przedmiotach wyraźnie odcisnęło się piętno czasu.


      Wielokrotnie poddawałam te zdjęcia procesowi mechanicznego niszczenia chcąc tym samym nadać każdej z fotografii cechy charakterystyczne dla nadgryzionego zębem czasu obrazu fotograficznego.  Zdjęcie można porównać do żywego organizmu, które na początku pojawia się, cieszy oko i chętnie się z nim obcuje, a następnie pod wpływem czasu  gdy ułomna pamięć ludzka zaniknie powoli ulega zniszczeniu. Kruchość materiału fotograficznego – papier ULEGA Z CZASEM DESTRUKCJI (pojawiają się rysy, żółkną, powstają dziury, papier murszeje, ulega zawilgoceniu i pleśni). Oczywiście DZIAŁANIE CZASU DOTYCZY  RÓWNIEŻ WSZYSTKICH PRZEDMIOTÓW MATERIALNYCH dlatego też zaprezentowałam w mojej pracy   ślad łyżeczki, która kiedyś służyła ludziom i  stare zniszczone okulary.  
     Często mamy takie swoje przedmioty „relikwie” które przypominają nam pewne osoby czy zdarzenia.
 
     Prezentowane zdjęcia wykonane zostały  w różnych okresach. Są tu zdjęcia z początku XX wieku np. zdjęcie mojego pradziadka Stanisława, pra pra babci Marianny jak również wykonane dwa lata temu z moim wizerunkiem. Postarzenie  przeze mnie tych fotografiii miało na celu zatarcie granic w czasie. Mam nadzieję, że z trudem można odczytać okres  powstania poszczególnych fotografii.  ZABIEG TEN MIAŁ PODKREŚLIĆ ISTOTĘ CZASU CZYLI JEGO GŁÓNĄ CECHĘ  - PRZEMIJANIE MŁODOŚCI I PAMIĘCI. Jednak należy podkreślić, że mimo kruchości materii jaką jest zdjęcie fotograficzne i mimo upływu czasu fotografia spełnia  niezwykłą rolę właśnie w podtrzymaniu naszej pamięci i póki istnieją zdjęcia,  istnieje pewien „most” łączący nas z przeszłością, który rozciąga czas naszej pamięci.
                                                                                                  Zofia Błażko


poniedziałek, 8 lutego 2010

Rzeźby lodowe w Gdyni 2010

      Po raz drugi w Gdyni były wczoraj tworzone rzeźby z lodu. Tym razem nie były to 4 prace na krzyż - jak rok temu. Dwie grupy: polska (z m. in.  udziałem plastusia w Orłowie) oraz bułgarska - stworzyły kilkanaście rzeźb w nieporównywalnie lepszym stylu niż ich poprzednicy z zeszłego roku. Mam nadzieje, że w przyszłym roku będziemy podziwiać jeszcze bardziej monumentalne i jeszcze liczniejsze - pod warunkiem, że utrzyma się, jak to mówią, globalna blokada cyrkulacji powietrza :) Poniżej kilka fotografii:

niedziela, 31 stycznia 2010

Niedziela

Witam po dłuższej przerwie!
Nie będę się zbytnio rozpisywał bo chce mi się spać - już grubo po północy:)
Od pewnego czasu (od października 2009) uczestniczę w konkursie papieskim organizowanym przez portal www.wiara.pl. Konkurs polega na cotygodniowym odpowiadaniu na 5 pytań dotyczących encyklik, adhortacji itp. Jana Pawła II.  I tak muszę dojść do ostatniego etapu, który skończy się 11 kwietnia - ciężka sprawa:)  Nie ukrywam, że jedną z przesłanek do wzięcia udziału w tym konkursie była maniakalna potrzeba wygrania kolejnej jakiejś nagrody. Z tygodnia na tydzień coraz bardziej się wciągam choć czasami, przyznam, przychodzi kryzys. Ale przejdźmy do meritum...  Co tydzień  w niedziele będę publikował, subiektywnie wybrane, nauczanie Papieża. Niedługo Jego beatyfikacja więc trzeba sobie przypomnieć o Jego nauczaniu. Nie jestem bynajmniej bigotem, ale myślę, że dla tych którzy wierzą i dla tych, którzy wręcz przeciwnie - będzie to przynajmniej powód do jakiejś refleksji.